Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom II.djvu/033

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

że więcej tego nie będzie, nie możecie mi jednak zarzucić zdrady?
Jagiełło popatrzał nań i nieco się uśmiechnął.
— Wy? — odparł — wyście jeszcze czasu nie mieli na to.
W ten sposób ogólnikami zagajona rozmowa, nadzwyczaj szła powoli, końca jej przewidywać było trudno.
Jagiełło wahał się i mierzył słowa ostrożnie. Czasem nagle wtrącał pytania zupełnie obce sprawie, o którą chodziło. Zaczął Semka badać o Krzyżaków, czy co o ich zamiarach nie wiedział; można-li było na zachowanie przez nich rozejmu rachować? wielki-li był zjazd obcych gości? czy się nie zbierali za jaką wycieczkę?
Sąsiedztwo Mazowsza z Krzyżakami usprawiedliwiało te pytania, a Semko nie taił się z tem, że u Krzyżaków był, gdzie się z Witoldem spotkał. Na przygotowaniach tych dosyć stracono czasu.
Na stole przygotowane już wcześnie stało wino i woda. Jagiełło zaprosił Semka, nie pijąc do niego i tłumacząc się tem, iż nigdy nic nie używał oprócz wody.
Młody gość do tego napoju ochoty nie miał.
Zdawało się potem, że się tak próżno rozejdą nic nie uczyniwszy, gdy Jagiełło, na którym widocznie dobre jakieś wrażenie czynił Semko, swą otwartością i obyczajem rycerskim, nagle zmienił