Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom I.djvu/300

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mnichów było wyrobione z drzewa i kory, ale z tą miłością i staraniem pobożnem, które najprostszemu wyrobowi nadaje pieszczone oblicze.
Lampa od stropu zwieszona, paliła się przed ołtarzem. Klękli tu wszyscy na modlitwę. Brat Antoniusz odmówił ją półgłosem całując ziemię z gorącością wielką, stęsknionego za bożym domem zakonnika. Semko też pochylił się ręce rozkrzyżowawszy, prosząc Boga o opiekę nad sobą, i niepewnemi losy swego poselstwa.
Mimowolnie myśl jego przeniosła się ku Polsce, wspomniał koronę, którą mu obiecywano i westchnął do Boga, lecz gdy oczy podnosił ku krzyżowi, szukając w nim jakiej wróżby przyszłości swej, lampa przed ołtarzem prysnęła światłem wielkiem i nagle zagasła.

KONIEC TOMU PIERWSZEGO.