Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom I.djvu/251

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

minu ważyć nie chciał, ale papier dać był gotów.
Ułożono więc tego dnia, że część dekretaliów miał Bobrek przepisywać i do czasu przy dworze wisieć.
Oprócz tego ofiarował się Bobrek modlitewki na pargaminie dla dusz pobożnych do noszenia na piersiach, bardzo skuteczne, ekzorcyzmy, błogosławieństwa i inne drobnostki, ewangelie cztery do zakopywania w miejscach, które od gradu i klęsk zachować chciano, prędko i czysto sporządzać kanclerzowi.
Zaręczał, że nawet różne inkausty robić potrafi, nietylko czarny, rubrum, ale zielony i niebieski.
Kanclerz z tego łatwego nabytku amanuensa był rad, a przypisywał go temu wypadkowi, że w Wielkiej Polsce wojna rozpędzała spokojnych ludzi, a w Krakowie z niemiec dosyć kaligrafów napływało.
Bobrek komorę sobie zamówił u Pelcza, który znając powołanie i temperament swojego lokatora, choć szanował wielce niebezpiecznego człowieka, dla siebie i dla córki zarówno, obawiał się go. Odmówić mu było niepodobna, rozkazy szły z góry, skarga Bobrka byłaby wielce szkodziła, który jako pół-brat zakonu, pieniężny zasiłek pobierał...