Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom I.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Niech Semko siły gotuje, niech sobie serca jedna. Zawczasu nim straszyć ich nie potrzeba, boby mu rychlej przeszkodzili, niż pomogli.
Przystał Bartosz na to, ale Semka imię pomiędzy Nałęczami już sobie z ust do ust podawano.
Późno dość było, gdy wszyscy znużeni rozpuszczenia się domagać zaczęli, bo i obradować nie było już nad czem.
Na pozór przynajmniej godzili się wszyscy na jednę z królewien, a o markgrafie nikt już nie wspominał.