Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom I 219.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
213

Był to w istocie jeden środek zaradczy przeciwko chorobie która może do zbytku groźną wydała się panu Joachimowi. Ale on tak był przywykł do spokojnego życia i zdrętwienia od lat wielu, że maluczkie uderzenie serca już mu się strasznem wydać musiało.
Dobrze już było późno gdy znużony zapragnął odpocząć i wedle zwyczaju swego wziął xiążkę by się czytaniem ostudzić, ale najniespodzianiéj otworzyły się drzwi powoli i przez nie w kaftaniku pikowym wsunął się oglądając dokoła Wędżygolski.
— Wiem że późno i że asindziejowi przeszkadzam, — rzekł poufale sąsiad badając wyrazu twarzy Wielicy — ale przychodzę tylko na chwileczkę maluteńką z bardzo ciekawą nowiną. Otóż mówiłem z wielkim nieznajomym.
— A! — nieprzytomnie odezwał się pan Joachim.
— Jak mnie widzisz, prawda, — dodał