Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom I 136.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
130

zdumiał się i zląkł prawie gdy otworzyła usta. Nad aureolą jéj dziewiczego czoła błyszczał promyk genjuszu — nie tego gorączkowego wytrysku który na chwilę namiętność zapala jak płomyk u źródła olejów skalnych, ale czysty i jasny ognik którym skroń wybranych Bóg sam namaszcza przy urodzeniu.
Wprowadzona na opowiadanie o swéj przeszłości, Adela odmalowała ją żywemi barwami, która przedstawując świętą staruszkę jéj opiekunkę i ją razem poznać dawały.
— Jeżeli co mogło mi moje sieroctwo osłodzić, — mówiła, — to twoja ciociu opieka, w twojem tylko sercu mogę znaleźć com w tamtem straciła. Pod skrzydłem anioła nie byłoby mi ani bezpieczniéj ani lepiéj, a tych lat kilkanaście od zapomnianéj kolebki do dziś dnia mignęły mi jak błyskawica.... Dziwną była jéj starość, do ostatka świeża i kwitnąca, serce ją ogrzewało, umysł nie zdrętwiał, nie osłabła pamięć, nie zo-