Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom I 053.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
47

zi. Przyjął gospodynię starą i ta mu jeść warzy, prawie do niéj nie gada. Brała ją już na spytki moja Farfurska, ale ta powiada, że jeszcze tak dziwnego człowieka w życiu nie widziała. Śpiewa, płacze, stęka, gada sam do siebie, pół warjata...
— Jakieś nieszczęście na dnie tego dziwactwa — dodał Joachim — ale co nam do tego panie Szambelanie.
— A nuż zbrodnia jaka!— bojaźliwie szepnął stary — któż go wie, nieszczęście szuka ludzi, zbrodnia ich tylko unika.
— Stary to axjomat — rzekł towarzysz — a jak wiele innych fałszywy; nieszczęście jest jak rana, boi się by nieostrożne dotknięcie nie powiększyło bólu; zbrodnia narzuca się ludziom ze strachu, aby ich oszukać fałszywym pozorem spokoju.
Szambelan zamilkł na chwilę, ale głową potrząsał i szli daléj powoli ku miasteczku ulicą, którą z obu stron otaczały dworki i domy poprzegradzane tylko zielone mi ogródkami.