Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom IV 193.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
189

— Słowem żeś asindziéj wszystkim tu potrzebny, — dodał Malutkiewicz, — otóż to szczęście młodości, a my starzy choć nami w piecu palić! do niczego!!
Zabawiwszy tu dłużéj niż myślał, Oktaw rozpromieniony przyjęciem, rozmarzony pobiegł do Wielicy, ale po drodze pochwycił go Wędżygolski zmuszając wnijść do siebie i rozpowiadając z czułością szczegóły nieszczęśliwego zgonu kuzynki, jéj pogrzeb i żal swój wśród osierocenia jakiego doznawa. Musiał rad nie rad wysłuchać Żelizo historji płaczliwéj i nie wiele go zajmującéj, a w końcu Szambelan oświadczył mu, że raduje się niezmiernie z jego przybycia, gdyż niema komuby się mógł zwierzyć i wylać, a młode tylko serce pojąć go i osłodzić mu potrafi jego boleść.
Pana Joachima znalazł Oktaw nad kilką rozłożonemi xięgami zajętego genealogją. Dziwnie zestarzałym i zwiędłym wydał mu się samotnik, którego uśmiech nawet wewnętrzną boleść odkrywał.