Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom IV 167.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
163

powiedziała dziewczyna, — nie kochaliście mnie nigdy, nie patrzaliście nawet, niepostrzeżecie gdy ubędę.
— A cóż? chciałaś bym cię na kolanach trzymał i pieścił się z tobą... Jest ich dużo co ciebie kochają lepiéj, a co tobie z mojéj miłości! Przecieżem nie katował i nie męczył?
— Teraz téż ani postrzeżecie że sobie pójdę.
Stolarz obrócił się do Agafji.
— Ja jéj nie przekonam, — rzekł, — to dawno wiadomo, że człowiek gdyby jak był rozumny, to go obcy będą słuchali i szanowali, a w domu nikt. Mnie cała gromada cześć oddaje i słowa mojego prosi, ale własnemu dziecku nie potrafię nic... ona widać rozumniejsza odemnie! Ot już noc, — dodał, gdzie teraz wam iść, poczekajcie choć do jutra... nie tak szparko.
Andzia spojrzała przez okno na zachodzące słońce, złożyła węzełek i usiadła na da-