Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom IV 163.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
159

wypłacze, wyplunie tego djabła didkowe dziecko i pójdzie drugich szukać!
To mówiąc stary powlókł się do alkierza, a Agafja pięść za odchodzącym pokazała.
Andzia pozostała jak była nieruchoma i zamyślona, trwało to jeszcze dni kilka, potem jednego rana wstała, ubrała się i poszła do kościoła, a niańka powlokła się za nią. Siedziała tu nie modląc się, dopóki drzwi braciszek Dynio nie przyszedł zamykać, i powróciła chmurna na swoję ławę.
— To już lepiéj, — mówiła w sobie Agafja, — powoli jéj odejdzie; i pochwaliła się rano przed Prokopem, który głową tylko pokiwał.
— Wiedziałem ja dobrze że jéj nic nie będzie, — rzekł, — didkowe dziecko! my jéj a ona nas nie zrozumie, ona wié swoje, a jak piśnie, to jéj tatunio pomoże.
Nazajutrz rano zerwała się Andzia z pościeli i głośno zawołała na Agafję która do niéj składając ręce nadbiegła.