Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom IV 157.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
153

rych tamta zdawała się nie słuchać i nie rozumieć.
— Ale cóż się tobie stało? dziecko moje? gołąbku kochany? — mówiła, — powiedz, poskarż się, lżéj będzie...
Andzia potrząsała głową i jak siedziała tak siedziała milcząca, niekiedy popłynęły z oczów jéj łzy, to znów zasychały powieki i wzrok błyszczący, osłupiały, zwracała gdzieś w przestrzenie.
I upływały tak dnie za dniami, a szalona dziewczyna nawet o swoim stroju nie pomyślała, na ulicę nie wybiegała... Zrazu Agafja sądziła że ten żal którego domyślała się powodu, przejdzie powoli, sama ją namawiała żeby się ruszyła i pobiegła na miasteczko, ale dzień za dniem było gorzéj i przelękła się w końcu.
— Co tu począć z tem milczeniem i łzami? Nie chciała się radzić sąsiadek bo by ich naszło wiele patrzéć jak na dziwowisko, a nikt-