Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom IV 147.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
143

kłaniając; a jeśli przed tobą taję, to chyba coś takiego co ci oszczędza kłopotu, a mnie wstydu...
— Nie myślę nalegać, — zawołała żona, postępuj jak sądzisz stosownem, ale że każda tajemnica cięży, chciałam ci ulżyć tylko zapewnieniem, iż we mnie znalazłbyś bardzo pobłażającego sędziego i powiernika.
— A śmiać się nie będziesz? — zapytał mąż.
— Owszem, mogę się śmiać trochę, ale nie tak żeby cię to zabolało...
— Jużem zrażony, — rzekł Poroniecki, — bo nawet ten młokos Oktaw i pan Joachim odmówili mi pomocy i współczucia...
Podkomorzanka podniosła nań oczy zdziwione.
— A wstydźże się tak mało mi ufać, — zawołała, — żebyś wprzód spowiadał się przed Oktawem i Wielicą niż przedemną! Cóż to tam za wyznanie?