Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom IV 121.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
117

— Rozumiem, — smutnie dodał Poroniecki, — i wiele ich jeszcze przejdzie przez serce twoje, nim się ono zamknie jak przekwitły kielich rośliny... Bądźże zdrów i powracaj nam weselszy.
To mówiąc z uczuciem pocałował go w twarz i dodał.
— Kocham cię mój młody przyjacielu... może w tobie młodość moję... ale mi przykro się rozstać... pamiętaj o nas... Skarb jeśli odkopię, zawsze na twoje usługi.
— Prawdziwym skarbem mi będzie, jeśli pan zechcesz mi tę przyjaźń zachować, — a cobym ja robił ze złotem, któreby mnie tylko nabawiło gorączką i strachem?...
— Gorączką? strachem? — powtórzył zamyślony Poroniecki — któż wie, masz może słuszność... mnie sama jego nadzieja truje spokój któregobym mógł użyć... A gdybym i ja to dziwactwo odepchnął? ale nie! nie! ty masz słuszność odpychając skarby które ci