Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom II 236.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
226

I w tejże chwili wysłał Wielica po konie... Ale go oczekiwano u Podkomorzanki, trzeba się było wytłumaczyć przynajmniéj i pobiegł natychmiast do dworku sąsiadki. Na twarzy pana Joachima tak widoczne było wzruszenie gwałtowne i cierpienie którem bolał, że gospodyni spojrzawszy nań, wykrzyknęła z przestrachu.
— Co ci się stało panie Joachimie?
Adela także wstała od krosien cała drżąca i niespokojnem śledząc go okiem, z bijącem sercem podbiegła usiłując napróżno utaić przed ciotką obawę i wzruszenie.
W istocie spokojne choć smutne zwykle oblicze Wielicy tak było blade i napiętnowane wrażeniem świeżem a silnem, usta drżące, oczy zbłąka ne, że każdy się mógł domyśléć gwałtownéj burzy miotającéj piersią niedawno jeszcze oddychającą nadzieją i marzeniem.
— Panie Joachimie na miłość Bożą, co się stało?