Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom II 168.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
158

słania mnie jak dawniéj... Możem téż jéj niewarta...
I łzy polały się z oczów dziewczęcia które twarz ku ziemi spuściło pochylając się do piersi Oktawa.
— A teraz, chodźmy, chodźmy, — zawołała Andzia, — tobie czas! ty potem przyjść mi nie zechcesz gdy cię unudzę i gadaniem i łzami, a mnie trzeba żebyś przyszedł.!. Dawniéj powiadałam sobie, że mnie na ciebie zdaleka patrzéć można, teraz przez litość musisz czasem choć słówkiem mnie pocieszyć...
Wstawszy z progu Andzia, wywiodła go drożyną przez łąkę i część boru prowadzącą na szeroki gościniec łączący miasteczko z pobliskiemi wsiami, ale nim doszli do niego, zwolniła kroku.
— Ja teraz już, — odezwała się powoli — nie chodzę nigdzie; choć duszę się w chacie, siedzę w niéj zamknięta... Powiedz mi co mam