Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom II 156.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
146

śli, kilka razy podpatrzyłam go rozmierzającego krokami korydarze i dziedzińce, dobywającego papiery, a zajętego tak mocno tą robotą, że nawet mnie nadchodzącéj nie postrzegł.
W kilku miejscach spuszczał się do grobów, chodził po nich... i słychać było stukanie w mury pod ziemię... uciekłam ze strachu... Nie wiem czy Bóg mu rozum odjął... czy... nie rozumiém, ale to straszny jest człowiek!
Opowiadanie to zastanowiło Oktawa.
— Prosta ciekawość to tylko prowadzić go tu musi, nic do roboty nie ma i po gruzach się włóczy jak nieraz my wszyscy.
— O! nie tak jak my! — odparła Anna — po twarzy znać przecie, że go tu coś obchodzi mocno, że czegoś szuka i coś wie..... Cały tem zajęty, niespokojny, a ledwie kroki lub szelest posłyszy, natychmiast zmienia postawę i inną przybiera... obojętną... bojaźliwą.