Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom II 112.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
102

Andzia nic nie odpowiedziała, groźne jéj wejrzenie zmieniło się w łagodne, usta poczęły uśmiechać, spojrzała na chłopca i podała mu rękę ściskając dłoń jego z całéj siły.
— E! to nic! to nic! zwyczajnie Andzine dzieciństwo! nie słuchajcie! co to wam szkodzi, że proste dziewczę zapłacze i poboli? Ot, jużem i wesoła jak dawniéj bywało, pamiętacie, kiedy to nigdy się nie płakało, chyba z bólu i strachu. Teraz to inaczéj się boli i lęka inaczéj. A i wyście się bardzo odmienili mój paniczyku, taki z was smutny i zamyślony zrobił się człowiek, takeście zestarzeli...
— To prawda, Andziu, ale téż i lat niemało temu.
— Mało, nie mało, kto to policzy i powie! komu one za wiele stały a innym przeleciały błyskawicą! A prawda, żeśmy się wówczas kochali bardzo i widywali co dnia; ale potem Andzia wyrosła na nic dobrego, a panicz na rozumnego człowieka i wszystko poszło w nie-