Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom III 229.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
226

w cieniu długie prowadziliśmy rozmowy. — Starzec codzień się więcéj przywiązywał do mnie; chciał nawet pod moją opieką do kraju powracać.
— Niechbym ja jeszcze, — mówił głosem drżącym, odetchnął tamtem powietrzem i popatrzył na ziemię naszą, a kości tam moje złożył przy ojcach.
Ale czuł że sił mu nie stawało, i tak wybierając się ciągle siedzieliśmy w owym klasztorze ruszyć się nie mogąc.
Jakby to silne wrażenie którego doznał wstrzęsło nim do głębi, braciszek ożywiony silniej z razu, potem widocznie podupadać począł i zaniemógł zupełnie na nogi tak że bez mojéj pomocy już i do kościoła przejść nie był w sile.
Widzieliśmy wszyscy spiesznemi kroki przybliżającą się śmierć któréj on nie zdawał się dostrzegać... Czuwałem nad biednym nocami i dniami odmawiałem z nim modlitwy.