przebudziło znać śpiącego który się nieco wystraszył, ale przekonawszy się kto jestem, powrócił do przerwanych pacierzy. Gdy rozedniało dobrze, powoli poszedłem do dworu chcąc się widziéć z panią Julją. — Dopuszczono mnie do niéj nie łatwo, ale z twarzy jéj poznałem że mi nie pomoże wiele tak była pomieszana i wylękła.
— Co pan tu robisz? — spytała, — ojciec się dowiedział, — wołała załamawszy ręce, mów, jak to było? a Luzia?
Opowiedziałem jéj wszystko, wzywając ratunku do którego niejako dawniejsze postępowanie ją zobowiązywało.
— Ale ja nic panu poradzić... nic zrobić nie mogę... odpowiedziała mi zmieszana — ściągnęłabym i na nas gniew Prezesa który nie przebacza nigdy... uciekaj pan jak najdaléj i staraj się ukryć, a jeżeli się co tu zmieni damy mu znać...
Nie śmiałem jéj powiedziéć że uciekać na-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom III 146.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.
143