Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom III 112.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
109

zdaleka i zawsze oddzielony od niéj przytomnem mi położeniem mojem.
Oswojono się ze mną prędko i nie wielkiemi obarczony byłem ciężarami, zrana odbywaliśmy lekcje z Franusiem który uczył się jeśli chciał, lub zmieniał program dnia według fantazji. Pogodą wypraszał się na konne przejażdżki lub przechadzki, w deszcz zachciewało mu się zabawy jakiejś, a francuz musiał z nim używać nadaremnych środków dyplomatycznych aby go do pracy posadzić choć na godzinę. Chłopak nie był bez zdatności, ale nadzwyczaj zepsuty. Najmniejszy przymus oburzał go i skoro Prezes powrócił na jaki dzień do domu, skarżył mu się że go niegodziwie męczono, a humor ojca i obejście jego z nami gniewne, świadczyły że Franuś nas źle przedstawił.
Ludwika czując jakim niebezpieczeństwem dla brata było to uleganie jego zachceniom, śmieléj od nas z nim walczyła i codzień téż Prezes zimniejszym był dla niéj. Ona je dna