Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom III 108.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
105

je mi się mowa o tem aby ją nakłonić do klasztoru w celu by posag znaczny powiększył majętność przyszłego dziecięcia, ale gdy na pierwsze słowo o tem zakrzyknęła żywo, ojciec nie nalegając więcéj, tajemnie tylko polecił pani Fendrich, żeby ją ku temu przygotowywać się starała.
Ale nikt mniéj do klasztornego życia usposobiony nie był nad Ludwikę, która nieustannie walczyć z sobą musiała aby wybuchy swéj szczerości i oburzenia powstrzymać..... Nie będąc piękną Prezesówna miała dla mnie przynajmniéj wdzięk nadzwyczajny, cała jéj świeża i rumiana twarzyczka oddychała szczerotą, uśmiech pełen był dobroci, oczy świeciły blaskiem duszy szlachetnéj.
Pani Fendrich jéj towarzyszka, byłato sobie osoba spokojną, cicha jak Le Bon, rada swemu położeniu w domu Prezesa, które jéj chleb i wygody zapewniało, zresztą posłuszna woli pana i brata i zabawiająca się czytaniem starych francuzkich romansów. Mówi-