Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom III 100.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
97

jakiemi je okupić należało; ale téż znowu idea chrześćjańska braterstwa całkiem mu znikała z oczów gdy szło o stosunki społeczne. Mnie którego brał do domu za nauczyciela do syna, acz młokosa, jako szlachcica z pewnym uważał szacunkiem, ale wcale nie za równego sobie, a że szlachcica miał także kamerdynera, obu nas widocznie kładł na jednéj szali.
Szlachcic bowiem bogaty i szlachta goła, stanowiły dlań dwie całkiem odrębne kategorje, a do ostatniéj ja i lokaj należeliśmy. Nie powiem żeby mnie to poniżało, bo przywykłem był nikogo nie mieć za gorszego od siebie, i do innych zasług nie do położenia wartość człowieka przywiązywałem, ale pociesznie było widziéć jak Prezes pilnie odrazu zakreślił mi granice w których zdaniem jego powinienem był zostawać, nie dopuszając się zbytniéj poufałości. W drodze zaraz dał mi to do zrozumienia uprzedzając że po odbytych w przytomności francuza lekcjach z jedynakiem, będę mógł zajmować się sobą,