Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom III 064.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
61

nauczyły ją nieustannie się skarżyć, kląć i od rana do wieczora jakieś sobie powody zmartwień wymyślać. Najczęściéj były to rzeczy błache, gdyż w większych razach Kulikowa jak ów niedźwiedź w bajce, traciła mowę i pocichu tylko płakała.
W pierwszéj tak chwili wyłajała Wieloryba za to że mnie przygarnął i s prowadził, hałasowała że jéj kłopot przymnożył, odgrażała się że mnie do szpitala miłosiernych odeśle, ale obaczywszy położenie moje, zaraz jęła się krzątać koło mn ie. Znalazła i starą bieliznę i szmaty na obwinienie rany i kątek w alkierzu z łóżeczkiem dla mnie, a koniec końców zburczała znowu Słonkiewicza, że tak nieostrożnie prowadził i na uderzenie bydlęcia naraził. Biedny Wielo ryb milczał z głową spuszczoną i uśmiechał się widząc że jejmość do serca wzięła położenie sieroty.
Ubodzy pierwsi mnie na świecie przygarnęli, nie było tam słów i obietnic, grzeczności i nadskakiwań, rozpadań się obłudnych