Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Pogrobek tom I.djvu/033

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dle rady Ś. Pawła, lepiej by się ożenił, niżby gorzeć miał.
— Z wyborem żony troska niemała — westchnął stary książe. — Niemieckich dziewek na seciny jest, któreby nam chętnie dano dla niego, ale patrząc na Slązko i na innych naszych, którym za żonami niemcy dwory poobsiadali — niemki nie chcę. Rusinka mi też nie do smaku, bo dumne są i samowolne.. dalej szukać trudno.
Wzdychał biedny opiekun ciężko.
— Byle pobożna, świątobliwa niewiasta była — zamknął ks. Malcher.
— Takich jak moja w świecie mało — odezwał się Bolesław — zaś świętych jak Jadwiga, Salomea i Kinga dla Przemka nie chcę, bo mu potomstwa trzeba. Prostemu człowiekowi łatwa rzecz ożenić się byle niewiasta do serca przypadła, a dziedzicowi ziem znacznych, na wszystko zważać trzeba.
Ks. Malcher słuchał z uwagą, lecz nie odzywał się już, w politykę mięszać nie chcąc.
— Jedną z moich dziewcząt byłbym mu swatał — mówił Bolesław — choć powinowactwo blizkie, ale wiek nie przystał i rachuba była nie dobra. Po mnie on i tak Kalisz zabierze, a trzeba mu innej, coby albo ziemię, albo nadzieję dziedzictwa przyniosła.
Wzdychał staruszek gorzkie ziele popijając, które przed nim stało, krzywił się i spluwał.