Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Pogrobek tom I.djvu/015

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie pomagały na to ani małżeństwa, ani kumania się i krwi związki.
Namiętności były rozhukane. Pobożność posunięta do szału niemal, rozpusta do bezwstydu, a obok wstrzemięźliwość do klasztornego w małżeństwach odosobnienia. Gdy Bolesław Wstydliwy z własną nie żył żoną, Mszczuj pomorski trzymał sobie mniszkę ze Słupskiego klasztoru wziętą. Działy się rzeczy straszne, dzikie, znamionujące naturę namiętną, ludzi nieokiełznanych, równie gorąco goniących za złem i dobrem. Miary w niczem nie było. Niewiasty ówczesne dawały przykład świątobliwości nadzwyczajnej, a mężczyźni niektórzy szli pociągnięci za niemi.
Na Bolesława Pobożnego wpływała, choć łagodna i dobra, ale jak siostra świątobliwa Jolanta, żona jego, która wzdychała przy mężu do klasztoru. Bolesław we wszystkiem, oprócz wojennego szału, umiarkowańszy, nie dał się jej jednak skłonić do naśladowania szwagra Pudyka... Małżeństwo było przykładne, miłujące się, a Bolesław wymógł na żonie, iż o Bogu zapominając o dzieciach i o nim też pamiętała.
Siostra Kinga napominała ją ciągle do surowszego życia, do przygotowania się, aby owdowiawszy razem z nią poszła resztę życia w klasztorze poświęcić Bogu. Jolanta godziła pobożność swą z obowiązkami.