Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Mołnia.

Poczekaj Kniaziu — jutro zapewnie tu stanie,


Dymitr gorzko.

Cud!! przyjaciel w nieszczęściu!! przyjaciel w potrzebie
Przyjaciel! — Nie — ty Mołnia myliłaś się pewnie,
Ja nie mam już nikogo, nie mam przyjacieli —
Prócz ciebie — tyś mnie — jedna opłakała rzewnie,
Od ciebie tylko jednéj nieszczęście nie dzieli,
Lecz oboje nas razem w objęcia chwyciło!! —
Przyjaciel!! nie — nie wierzę — nigdy go nie było.


Mołnia.

O! czemużeś nie widział, kiedym mu mówiła,
Że znaleść ciebie dzisiaj, tutaj mam nadzieję,
Jaka radość na czole i w oczach świeciła —
Tak wielka, szczera, czysta, jak tutaj tleje.

(wskazuje na serce)

On tobie przyjacielem. Jeśli kłamał twarzą —
Poczwara!! możnaż miłość kłamać tak szkaradnie,
Niechaj go ludzie takąż miłością obdarzą,
Niech kochany, w uścisku z ich ręki upadnie.
Ale to być nie może! o! ja znam kochanie,
Fałszywa radość nie błyszczy tak z oka,
W zmyślonym żalu, taka łza nie stanie!