Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nakrywać stoły — a tam na podworze
Drabom niech wyślą co się zostać może —
Niech z wałów zamku zaśpiewają działa —
Wrzaśnijcie hura a za to w nagrodę —
Wasza, piwnica cała.
— Vivat Kniaź Dymitr — Vivat państwo młode!!

(podrzuca w górę rękawicę i łapie w powietrzu. Sług kilku wychodzi)


Halszka.

Czemuż mi lepiéj śmierci nie życzycie —
Niż życia — Kniaziu — zatruwszy mi życie —


Wasil.

Skończ już Księżniczko twoje łzy i żale,
Skromność aż nadto okazałaś srogą —
Poświadczą wszyscy — lecz dość, bo mi wcale
Nudne się jęki podobać nie mogą.
Wiem że przystoi płakać idąc do ołtarza —
Odpychać męża — nie chcieć — lecz jest kres wszéj rzeczy,
Dłuższy twój opór, obu nas obraża —
Jego, co cię zaślubił, mnie — com cię miał w pieczy
Dość, dość na Boga, niech serce uderzy
Wesoło, żywo — Rzuć mu się na szyję —
Niech przecie szczęściu swojemu uwierzy —
Niech smutny mąż twój na chwilę odżyje.

(do sług)

Czasze tu prędzéj na stół.