Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/067

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ja płaczę — Cóż pomogą słabe łzy kebiece — ?
Pójdę — Każę zamykać — pobiegnę — polecę —

(staje)

Nie — tu lepiéj zawołam dowódzcy mojego —
Niech się ludzie — nie śmieją — sam na sam uradzę.
Każę wytoczyć działa i zamek osadzę.
Offka!

(Offka wbiega ze drzwi na prawo).

Dowódzca niech tu zaraz stanie!
Prędko!

(Offka wychodzi drzwiami w głąb).

— niech do wszystkiego ma przygotowanie,
Niechaj ludzi pozbiera, na wałach zasadzi —
Niech broń mają gotową — A gdy wszyscy staną,
Bywaj Kniaziu Dymitrze! — będziem tobie radzi,
Przychodź! — by Ostróg ubiedz, wstać potrzeba rano!
Nie — nie — ja się nie boję! — nie — ja się nie boję!
Lecz czegoż drżę? — tak silnie bije serce moje?
To nie strach — niecierpliwość uderza w mém łonie.



SCENA V.
Beata. Hendza wchodzi drzwiami z głębi
Beata. szybko zbliżając się ku niemu

Waszmość prędko pozbieraj i ludzie i konie —
Wiele ich tylko możesz, wyprowadź na wały —
Wywieś chorągiew moją, wywiedź ufiec cały —