Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 1.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

O! czyż człek swoją kieruje dolą
I cugle wozu życia w swojéj trzyma dłoni??
Inna ręka je puszcza, kieruje lub wstrzyma,
Swemi, nie jego rządząc się oczyma.
A biedny człowiek na życia rydwanie,
Siedzi i patrzy — nieraz widzi gaje,
Łąki i drzewa — chce spocząć — nie stanie,
Choć łaje koniom i woźnicy łaje.
Wóz leci ciągle — gdzieś w przepaści chłodnéj
Kiedy się konie, wóz i oś wywrócą —
Gdzież w stronie zimnéj, bezludnéj i głodnéj
Wóz i rumaki dopiero go rzucą.
A gdy z niéj wynijść zechce utrapiony
Żeby mógł zdążyć do raju swojego,
Znowu go porwą i w dalekie strony —
Biegą z nim znowu i biegą.
Nieraz on patrzy i nieraz on wzdycha —
Tam w gaju.
Przy ruczaju,
Domek się biały uśmiecha —
Domek biały, nieduży,
A w koło drzew gałązki,
A z komina się kurzy
A gołąbki i gąski
Spokojnie chodzą w koło.
Kwiatki na oknach witają go wonią, —