Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 1.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wołały z głębi nocnego milczenia —
— Krzywoprzysięzcom nie ma przebaczenia!
I postać jakaś w czarnéj szacie blada
Przeszła wołając — biada! biada! biada!

Oczy Ryngali zwolna się otwarły,
— Henryku rzekła sen miałem tak miły,
Długie mi lata roskoszy się śniły —
Chciała uścisnąć — on leżał — umarły —
A głosy z głębi nocnego milczenia,
Wołały, — zdrajcom nie ma przebaczenia!
A postać jakaś w czarnéj szacie blada,
Przeszła wołając — Biada! biada! biada!