Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 1.djvu/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Chciałabym słyszeć moich braci jęki,
Chciałabym widzieć, jak płomień czerwony,
Chwycił w uściski, mój domek maleńki,
Jak spalił drzewka, spopielił zagony!
Chciałabym widzieć Krzyżaków biesiadę
Jak przy płomieniach grzeją się weseli —
Zawracaj konia, ja z tobą pojadę,
Wczas jeszcze staniem, tylko co zaczęli.
— Ty, ze mną, nazad? — szalona dziewczyno!
Więc ci już nie żal; ani wsi, ni domu?
— Dawne miłości, przed dzisiejszą giną,
Prócz ciebie, serca nie dałam nikomu.
Pojedziem nazad! chcę widzieć płomienie.
Ach! jakże pięknie nasza wieś się pali!
Zawracaj konia — po co jechać daléj?
Wrzucim w ten pożar ostatnie wejrzenie.
Zobaczym gruzy, zobaczym mogiły,
Zwycięskie pieśni z Krzyżakiem zanucę,
Zabawim chwilę, a potém mój miły
Z tobą gdzie chcesz powrócę.
Przemogły prośby i uścisk dziewczyny —
Krzyżak zawrócił, spiął konia ostrogą
I nazad z gór w doliny
Puścili się drogą.
Jechali długo, prędko, czasem z pod przyłbicy
Zajrzał Gerhard jéj w oczy. W oczach łez nie było,