Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 246.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Julja spojrzała mu w oczy, podała rękę i pierwszy raz na jego ramie schyliła głowę, łza jakaś nieproszona zalśniła się w jej oku, ale znikła.
Weszła Marja, Jan musiał Julję pożegnać, i spieszno mu też było dopełnić to, co miał prawo, za ostatnią już próbę uważać.
Nazajutrz leciał do Litwy.
W miesiąc powracał do Jarowinej i stawił się Julji, składając dowody, że spełnił co mu kazała.