Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 218.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zmiany. Lecz wszystko się zmienia, jakaż przysięga, jakie zaklęcie może odegnać moją bojaźń?
— Ty mi niewierzysz! powtórzył Jan.
— Ja kocham cię! powtórzyła Julja, której rękę całował Jan z zapałem — o wierz mi kocham pierwszy raz — i ostatni.
— Lecz jakże przekonam cię, że jestem twój, i twój tylko na zawsze?
— Posłuszeństwem bez granic.
— Juljo! — możeż że wątpić o tem?
— Chcę być pewna ciebie.
— A nie jesteś?
— Nie — kobieta — boję się — boję — serce mi się ściska, gdy myślę o przyszłości.
— Cóż mogę na to poradzić?
— Zamknąć oczy i ślepo spełnić co powiem.
— O! mój Boże, ona mi nie wierzy! z boleścią zawołał Jan, lecz jakiegoż chcesz dowodu — jakiej pewności? wszystko zrobię.