— O! mogłażem ją zapomnieć — odpowiedziała Marja — to był jakby program twego życia, ale spodziewam się fałszywy, i ty dziś sama odstąpisz od niego.
— Nie — nie!
— Jakto? a nasza dzisiejsza ranna w ogrodzie rozmowa.
— Alboż jedno przeciwi się drugiemu?
— Wszakże biedne roztrzepane dziecię, jużci mi się przyznała, że go kochasz.
— O! kocham go! z uczuciem zawołała Julja, kocham go! czuję — to mój pierwszy, to mój ostatni kochanek.
— A owe długie próby, owe —
— Poczekaj, to się dopiero zacznie.
— Jakto, mówisz, że go kochasz, i będziesz miała siłę?
— Właśnie dla tego, że kocham; chcę tą drogą miłość moją tak ubezpieczyć, tak zapewnić sobie, że największe ofiary spełnię dla niej. Ja wiem, że on mnie już kocha jak ja jego, lecz czy kochać będzie,
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 178.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.