Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 142.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wili, że się przyczynił wielce do zrujnowania ich majątku, i gdyby nie prześladował starego, ten mógłby był wyjść z interesów.
— O tem nigdy nie słyszałam.
— Widzisz więc, że bez wiedzy i przeciw woli prezesa zapraszać w dom młodego Darskiego, jest to przygasły zaledwie ogień rozdmuchiwać. — I tak — Bóg widzi — nie mogę się nie skarżyć na opiekuna twego; cóż to będzie, gdy mu damy słuszną przyczynę niechęci.
— A cóż ma być babuniu, prezes będzie mruczał według zwyczaju, zagryzał usta, złościł się, a my zrobim swoje.
— I zrobione opłacim nie jedną przykrością. —
— Babcia się wszystkiego boi. —
— Bom stara, moje dziecko, i przeszłam wiele.
— Ale dla tego napiszemy do Darskiego?
— Jakaż ty uparta!