Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 119.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wejrzyjcie na niebiosa — co tam światów wiecznie krążących około ogniska, które mu swój byt poświęciły; wejrzyjcie na społeczeństwa — jeźli na nich zgasł duch ofiary, duch miłości, — ruina są, popiołem, rumowiskiem.  —
Tak myślał idąc Jan, i rozogniony własnem dumaniem, stanął już szarym wieczorem u krzyża, naprzeciw domku ojcowskiego.
Pod krzyżem modlił się starzec siedząc, z wypogodzonem obliczem chrześcianina. —
— Co ci się stało Janie, rzekł gładząc wąsa — siwy powrócił bez ciebie. Wiedziałem że cię z siodła wysadzić nie mógł, boćby to już do licha wstyd było; musiałeś zsiąść i nieuważnie go puścić.
— Coś nakształt tego, odpowiedział całując rękę starca. —
— I zyskałeś, że ci śliczną kulbakę podruzgotał bestja w kawałki, musiał się gdzieś tarzać. — Dobrze że się nie okaleczył, alem