Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 102.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gdy bezdzietna siostra umierając, bardzo znaczny, bo zapisami dwóch mężów pomnożony majątek w Litwie — przekazała Janowi. — Jan miał na czem gospodarzyć i usilnie chciał do siebie pociągnąć ojca, ale starzec oparł się temu stanowczo.
— Jak będziesz mógł bywaj u mnie, a chce ci się, to i posiedź, rad będę z duszy — małośmy z sobą żyli — kocham cię jak jedynaka. — Ale ztąd wynieść się — bodaj dla ciebie — nie mogę. —
Chce się umrzeć w swoim kącie, gdzie się żyło, gdzie się pracowało. Nie! nie! nie wyniosę się, umarłbym z tęsknoty.
I całując w głowę syna, starzec tak się opierał, tak tłumaczył, że Jan nie śmiał nalegać. Pastanowił tylko dwa lub trzy razy do roku odwiedzać ojca, resztę czasu pędząc w swoim majątku.
Okolica jak niewiedziała o Darskich, tak i o synu i o losie jego wyobrażenia nie miała. Jan przyjeżdżał do ojca, bawił z nim, polował i nie ukazując się w sąsiedztwie