Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 100.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy to w tem szczęście? Bedzie pracował, to będzie miał kawałek chleba. — Ot lepiej może, boby go majątek na próżniaka wykierował. Albo to wiele człowiekowi trzeba, gdyby miał rozum? — Byle dach, byle strawa, a koń dobry — bo to grunt, a strzelba, i jeszcze zdrowiu w dodatku — ot i po wszystkiem.
— A jak się ożeni i da Bóg wnuki.
— Toć i wnukom powiem toż samo. —
I stary brał rożaniec w ręce, szedł obchodzić gospodarkę, modlił się i dumał.
Długie tak lata ubiegły w tym kątku, o którego istnieniu mało kto wiedział w okolicy. Nawet podkomorzyna, której nieboszczyk mąż kupił wioskę ostatnią od Darskiego, zapomniała zupełnie o starcu, którego Jarowina odległą była od dworu i położoną w drugim końcu majętności. Nigdy też żadna szkoda, żaden spór sąsiedzki nieprzypomniał jej Darskiego. —
Sąsiedzi, którzy widywali czasem siwą jego kapotę, i siwy wąs, w kościele, gdzie przez