Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 072.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

naznaczony był na godzinę ósmą, ale już i dziewiąta bije, a dotąd nikogo jeszcze nie ma prawie. Nikt niechciał być pierwszym. Razem potem ze wszystkich karczem miasteczka wysuwają się powozy i na placyku przed ratuszem plączą się konie, koła, ludzie, psy, budnicy. — Barjery się łamią, mostki trzeszczą, porządek wśród łajania woźnic, wśród krzyku kobiet wyglądających z powozów, i schrzypłej komendy budników tracących głowy — z wielką trudnością przywrócić się daje.
Ale wreście sala czarodziejskim sposobem się napełnia nagle, ze drzwi płyną falą postrojone damy, powyprężani mężczyźni —
Marszałkowa i marszałek witają każdego wedle dostojeństwa i fortuny, rozsadzają, przyjmują. —
Oczy wszystkich zwracają się na ubrania naprzód, i żwawe rozprawy inaugurują wieczór. — Pani B. — ma inpertynenckie pióra. Pani S. — pożyczane perły. — Pani F. — znajomą suknię axamitną, którą zamasko-