Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 023.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Koń był daleko —
— Dla czegożeś krzyknęła?
— Alboż ja wiem!
Tak rozmawiając, szły wysadzaną topolami drogą, ku dworowi, który już bielał na wzgórzu w kłąbie zielonych olch i wysokich starych dębów.
Julja gwarzyła i szczebiotała wesoło. Marja milczała, uśmiechała się lub odpowiadała jej krótko. — A blondynce tak było pilno pochwalić się awanturą na przechadzce, że im bliżej starego dworu, tym szybciej spieszyła i biegiem już prawie wpadła na dziedziniec otaczający obszerny dom cały zasadzony jaśminami, bzami, akacją, cały jaśniejący kwiatami. Wszędzie ich było pełno: róże, malwy, floxy, gwoździki, lewkońje i tysiące innych, właśnie w całej krasie, krajowych i oswojonych kwiatów, ściskały się pod płotami, obejmowały dom, zalegały środek dziedzińca. — Ganek dworu ubierała winna latorośl, powoje, róża wijąca i kapryfoljum różowe i czerwone.