Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 008.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

poddam, musi mi mój kochanek wycierpieć męki czyscowe; będę go dręczyć, będę go drażnić, będę go ujeżdżać. —
— Aż miłość w nim zabijesz, odparła czarnooka.
— Ja bo takiej miłości, która zabić łatwo, jakiegoś tam robaczka, co to mu lada chłodek szkodzi, lada ciepło go o mdłości przyprawia — niechcę, niechcę. Wszystko, albo nic. Chce kochać, ale kochać raz na zawsze, całą duszą, całem sercem, życiem całem. A wzajemnie chcę duszy, serca i życia. —
— Duszko chcesz wiele, chcesz za wiele!
— A nie — to nie będę kochać wcale, zawołała żywo blondynka — Co mi tam! te wasze bladoróżowe miłostki wykwitające z każdą wiosną, opadające za każdą zimą, to funta kłaków nie warte.
— Kochanie! spytam cię przedrzeźniając francuzkie przysłowie — na jaką to xiążkę stąpiłaś dzisiaj?