Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom III.djvu/202

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    w krezie i przy szpadzie wchodzącym na pokoje, spytała więc, czy się zupełnie wyrzekł purpury.
    — Tak jest — odparł — wśród intryg włochów wieczniebym musiał być ich igraszką lub narzędziem. Skosztowałem, mam dosyć...
    O przyszłości swej tutaj książe nic jeszcze powiedzieć nie umiał. Skarżył się, że mu tak pośpiesznie rozgrabiono wszystko, iż mógł z głodu umierać.
    Ponieważ coś był zasłyszał o polityce brata, o zaciągach jego, o trudnościach jakie miał z tego powodu, krytykował zachcianki brata.
    Królowa żywo wzięła go w obronę.
    — W Polsce niepodobna nic zrobić — mówił — szlachta wichrzy i nie dopuszcza... trzeba się zrezygnować na panowanie bezczynne.
    — Właśnie król chciałby to zmienić — mówiła Marya Ludwika.
    — A! pracował nad tem Batory, ojciec nasz. Władysław się zagryzie i nic nie zrobi.
    — Musi próbować — dodała królowa.
    — Nie zazdroszczę mu — rzekł Kazimierz. — Ja do niczego się mięszać nie będę.
    Pierwsza ta rozmowa na królowej uczyniła wrażenie wystarczające, aby jej dało miarę człowieka. Kazimierz wyszedł z wielkiem uwielbieniem dla Maryi Ludwiki, ale to było znanem i wiadomem, że każda z pań robiła na nim silne