Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom III.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przychodził, naostatek dobroduszności izb obu winien był, że mu się powiodło. Przyrzekł wszystko, ale spełnienie przyrzeczeń od tylu warunków zawisło, iż mógł się z tem nie śpieszyć.
Losy Bietki w ciągu tych miesięcy niebardzo szczęśliwy obrót wzięły. Dowiedziawszy się o ranie Nietykszy, spłakana wyprosiła się u królowej, aby jej w towarzystwie francuzki, panny Duret, wolno było rannego odwiedzić. Rana zadana przez Nesterackiego była głęboka i dosyć ciężka, lecz niegrożąca życiu, i Nietyksza, gdy go opatrzono i obwiązano, nawet bez gorączki, mógł się przyodziawszy siedzieć na łóżku.
Burzył się tylko i wściekał, że mu się nie udało zbója zatrzymać i oddać w ręce sprawiedliwości, bo tym razem byłby niezawodnie gardłem przypłacił.
Dwie panny z fraucymeru królowej, z pacholikiem jej w dodatku, we dworze ks. Albrechta wywołały wielkie poruszenie. Nietyksza, który jak inni dworzanie, w niebardzo obszernym budynku miał skromną izdebkę na dwu przeznaczoną, nie mógł tu przyjąć odwiedzin, zwlókł się więc do rodzaju refektarza, izby jadalnej, w której dwór książęcy obiadał i wieczerzał. Nazwaliśmy ją refektarzem, gdyż wielka pobożność ołyckiego księcia przystroiła ściany na sposób klasztorny. Na jednej z nich wisiał rzeźbiony wielki krucyfiks, na drugiej wizerunek Panny