Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom III.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Król potem ze znużenia i zniecierpliwienia zachorował. Znowu krzykami się zamek miał rozlegać.
Tymczasem wrzawa o rozpuszczenie żołnierzy nie ustawała, ale zaledwie ją zagaili czernichowscy i bracławscy posłowie, podstawiono im Trubczesk.
Zaczęto się spierać o przedmiot rozpraw. — Trubczesk naprzód! — wołali jedni. — Nie, dezyderya! — Nie, Senatus consulta! — Nie, podarki tatarom... Żołnierz obcy!
Powstała wrzawa i mrok zapadł — rozeszli się wszyscy.
Następnych dni izba senatorska się powiększyła przybyciem starosty krakowskiego, biskupa żmudzkiego, wojewody mścisławskiego. Posłano do króla z rozmaitemi sprawy i żądaniem posłuchania. Pruskich posłów zbył kwaśno, bo wiedział, że się na żołnierzy skarżyć będą; innym naznaczono termina.
Dalej, król w łóżku posłów przyjmował, a kanclerz mówił za niego bardzo zręcznie. Na zagajenie położył Trubczesk; po nim nastąpiło rozpuszczenie wojsk
— Król, jeżeliby rzeczpospolita koniecznie na to nastawała, zgadzał się, „chociaż zewsząd bać się trzeba zasadzek nieprzyjacielskich — mówił kanclerz, i dodawał — rozpuszczenie wojska nie może być bez szkody poddanych w powrocie