Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom III.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Rozważ dobrze niżeli krok uczynisz — rzekł. — Nie potrzebuję mówić, że mnie u swojego boku mieć będziesz, ale...
Król powstał z łoża.
— Czytajże historyę — odezwał się do Kazanowskiego — inaczej się do władzy nie dochodzi, a tu władza jest koniecznością.
Z mojemi zaciągami, z żołnierzem jakiego mamy, wierzaj mi, całej tej niespokojnej szlachcie rady damy, a senatorowie pójdą nieprzymuszani, jak skoro przewagę u mnie zobaczą.
Dlatego chciałbym wszystkie o ile możności zaciągi dokoła Warszawy porozstawiać, aby były na zawołanie.
Zapalał się król, a Kazanowski zdawał przeciwnie ostygać.
Czas jakiś panowało milczenie.
— Wiesz — odezwał się marszałek — nie spodziewam się, abyś komu oprócz nas kilku zwierzał się z tych myśli swoich, a jednak one już obiegają z ust do ust. Wszyscy są przerażeni.
Jestto bardzo niepomyślnem — dodał. — Mam to przekonanie, że po dojrzałej rozwadze ty swój plan zuchwały zmienisz, a przynajmniej teraz go nie zechcesz przyprowadzać do skutku, tymczasem burzy on już umysły i zniechęca.
— Nie spodziewam się, aby mnie kto zdradził — rzekł król ponuro — ale samo koncen-