Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom III.djvu/096

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z niemi, ale była to też jedyna korzyść jaką z niej odniosła.
Władysław zostawując jej swobodę zupełną, trzymał się osobno, a gdy zmuszonym był zająć miejsce obok żony, zabawić się razem z nią, okazywał jakby naumyślnie najzimniejszą obojętność, na którą w końcu duma i poczucie godności niewieściej nie dozwoliły królowej okazywać się zbyt wrażliwą.
Uśmiechała się więc wesoło, choć z goryczą w sercu.
Francuzi ciekawi i plotkarze, codzień prawie donosili jej usłużnie o przygodach króla, któremu Pac i Platenberg rozrywek dostarczali.
Opowiadano pocichu, że stroili proste wiejskie dziewczęta w sukienki wykwintne, nadawali im szlacheckie szumno-brzmiące nazwiska, i zabawiali tem N. Pana.
Królowa znudzona, w końcu sekretarzowi mówić sobie o tem zabroniła.
Dla biednej Bietki cała ta, dosyć długa i męcząca podróż, była nieustannem utrapieniem, bo się z francuzami kłócić musiała, broniąc kraju, który oni, zwłaszcza złośliwy Desnoyers, w najpoczwarniejszych barwach malowali.
Sekretarz, gdy mu zabroniono przynosić skandale, bawił królowę dowcipnemi spostrzeżeniami o Polsce, malował ją po swojemu, i często wy-