Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom III.djvu/091

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przyjęcie to w Wiśniowcu niezmiernie gościnne i po polsku natarczywe, skończyło się późno w noc na tem, że biesiadujących do łóżek poodnosić musiano.
Król był w raźnym humorze i żartował sobie trafnie z delikatnego p. de Brégy.
Gdy przyszło opuścić Wiśniowiec, gospodarstwo przeprowadzili króla i królowę o milę za miasto, gdzie pod namiotami czekało zastawione śniadanie. Tu dla zabawy N. Pana, który myśliwstwo lubił, nagle wypuszczono jelenia; jeźdźcy i psy rzuciły się za nim. Ścigany zwierz wpadł między namioty, ale go natychmiast ujęto i zabito.
Wiele zależało królowi na widzeniu się poufnem z synem hetmana Koniecpolskim.
Cień tego znakomitego, niedawno jeszcze zmarłego męża, po którym rzeczpospolita nosiła żałobę, stał jeszcze tu panując żywym. Syn, zdawało się że odziedziczy wielki umysł i zdolności ojcowskie, jak w spadku wziął po nim wpływ i znaczenie.
Oczekiwano na króla w Podhorcach. Liczyły się one naówczas do najwspanialszych, najwykwintniej urządzonych w Polsce rezydencyj pańskich. Położenie piękne sprzyjało ich przyozdobieniu, na które hetman nie żałował.
Całą ulicę do zamku wiodącą, na przyjęcie państwa zajmowały szpalerem ustawione przepyszne i bogato strojne pułki tatarskie i niemieckie nowozaciążne.