Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom III.djvu/075

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chciał z turkiem walkę, iż na ten cel zwołał radę. Kazanowscy kierowali tu wszystkiem, a młodszy z nich właśnie nową godnością został zaszczycony. Zręcznie też prowadzono narady i zwierzenia.
Przed panami senatorami ubolewał król, iż jego postępowanie tłumaczono sobie fałszywie.
— Nigdy rzeczpospolitej nie miałem myśli uwikłać w ciężką wojnę z turkami — mówił poufnie — ale mamy na karku tatarów, którzy nam pokoju nie dają, z którymi sojusz równie ciężki jak wojna; aby im postrach wrazić, musiałem się uzbroić.
Innego nic nie miałem na celu.
Wierzono czy nie królowi, wyznanie to było uspokajającem i zostawiło po sobie wrażenie bardzo dobre.
W sprzeczności jednak znajdowało się z dalszemi programatami podróży na Ruś, do Lwowa, w których upatrywano, nie bez przyczyny, zamiar pozyskania sobie nowych sprzymierzeńców na przyszłość.
Senatorowie, którzy widzieli króla chorującym w Warszawie, niedomagającym w drodze, zmęczonym w Krakowie, zaczęli nalegać na to, ażeby czas na podróż przeznaczony obrócił na staranie o swe zdrowie i spoczynek.
Rady te wszakże znalazły króla głuchym. Z całego ich toku Władysław mógł wnieść, że