Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom III.djvu/053

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mocno się już lękał, aby francuzka sobie męża nie pozyskała.
Uważał oprócz tego, że król ostygał znacznie dla panny Amandy.
Po polowaniu tem wkrótce córka kanclerza Ossolińskiego Urszula wychodziła zamąż za starostę bracławskiego. Królestwo byli zaproszeni, dwór cały. Władysław znowu był w złym humorze, tak dalece, że biskupowi poznańskiemu nie dał się z sobą pożegnać u Ossolińskich, ale mu surowo wskazał, że powinien był z pożegnaniem jechać na zamek.
Wszyscy postrzegli ten okropny humor i podrażnienie, którego przyczyną było, że opinia Radziwiłła przeciwko wojnie brała górę. Senatorowie zaczęli ją odradzać, cofać się. Niektórzy z nich kosem okiem widzieli, że posłowie wenecki i francuzki bawili przy królu, podejrzewając ich o pobudzanie do wojny. — U nas niema zwyczaju — mówili — aby rezydenci obcy mieszkali. Wesele dawno skończone, czegóż oni tu bawią?
Po zwłokach tylu król naostatek dał posłuchanie Radziwiłłowi, lecz miał się na ostrożności. Obu im trudno było rozpocząć rozmowę, szczególniej Władysławowi, który się powściągać nie umiał.
Naostatek król nadzwyczaj przymilającym się głosem, błagająco prawie odezwał się do kanclerza.