Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom II.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Essarts przynosząca niepotrzebne plotki, dziewczęta szczebioczące i wesołe nad miarę, doktor rozpytujący o zdrowie i nieustannie jakieś medykamenta doradzający, szpiegujący każdy ruch i słowo des Essarts, milczący de Conrade, który posługiwał Langeronowej, nie dawali jej odpoczynku.
Drzwi się nie zamykały.
Bietka w drugim pokoju musiała być jako rodzaj tłumacza i komentatora na zawołanie, bo ani królowa, ani nikt z jej dworu po tytułach polskich, któremi wszystkich oznaczano, nie mógł ich rozróżnić. Ona jedna wskazać też umiała prawdopodobnych w przyszłości nieprzyjaciół i przychylnych.
Należący do nich książę Radziwiłł, którego żona już królowej była prezentowaną, jako dawny towarzysz podróży od Gdańska przyszedł tego rana, przewidując, że słowo uspokajające nie będzie zbytecznem.
Królowa przyjęła go chętnie. Nie śmiała pytać otwarcie, lecz oczy jej zdawały się błagać, aby pośpieszył z pociechą. Łatwo na nich ledwie otarte świeżo łzy dostrzedz było można.
Poważny książe musiał przybrać wesołą twarz, aby Maryę Ludwikę choć sprobować rozerwać nieco. Opowiadał jej o posłach, którzy przybyli i których przyjmować będzie musiała, potem